"Jestem synem Sat Okh"
Z panem Krzysztofem spotykam się w letnie popołudnie w jednej z nadmorskich restauracji. Towarzyszy nam Piotr, który pomaga osobom bezdomnym u Franciszkanów (tam też właśnie miałyśmy okazję go poznać). Słońce świeci, wiatr delikatnie powiewa. Patrzę na mojego rozmówcę i już wiem, że jego historia będzie przeciwieństwem tego pięknego popołudnia, a to, co zechce mi wyjawić, będzie stanowiło jedynie część jego trudnej drogi życia. Patrzę na pomarszczoną twarz i przedramiona poprzecinane białymi bliznami, jedna przy drugiej. Pytam o jego historię – o to, jak znalazł się w tym miejscu. - Tu nie ma nic ciekawego, to nie jest nic warte. O ojcu mogę poopowiadać, nie o sobie - mówi zdumiony pan Krzysztof. Pytam więc o ojca, mając nadzieję, że przy okazji wspomni także co-nieco o sobie. O niego pan Krzysztof był już pytany niejednokrotnie, udzielał licznych wywiadów. Nie był to pospolity człowiek - jego historia jest tak niesamowita, że aż trudno w nią uwierzyć. Jest to his