"Byłem niesforny"
Kiedy podczas wydawania posiłków w parafii franciszkanów pytamy się, czy ktoś chciałby z nami porozmawiać i opowiedzieć swoją historię, to właśnie pan Henryk wyciąga rękę wysoko w górę. Przez cały czas trwania posiłku uśmiecha się do nas zadowolony, że ktoś wreszcie chce go wysłuchać, bo jego opowieść do krótkich i łatwych zdecydowanie nie należy. Z wielkim przejęciem zaczyna: Pan Henryk: Urodziłem się 1956 roku w styczniu i tak przeżyłem już 62 lata. Krzywda mi się stała 20 lat temu. Jeździłem na zachód, a żona mnie wypi*****iła z mieszkania. Wiecie, co to znaczy? Ja sobie wracam z Paryża, a moja mama mówi mi „Heniek przyjeżdżaj do mnie, bo ty już nie masz mieszkania”. Naprawdę, po 17 latach… (…) Mieszkanie sprzedała. To było na nas mieszkanie w Cisowej. Wiesz, gdzie jest Cisowa? Ona załatwiła mieszkanie i faceta. Tak, 53 metry w tych blokach, tam koło policji. No i co miałem zrobić? (…) No i pojechałem z powrotem do mamy na Słowackiego, koło Kamiennej Góry. Pojechaliśmy tam (do spr