Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

Recepta na życie? Uśmiech!

Obraz
Izi. Serio, jak się tak głębiej zastanowić, prawdziwy uśmiech sprawia, że wszystkie ważne sprawy nagle nie są już takie ważne, wszystkie smutki wydają się takie nierealne, a troski troszczą się same o siebie. Jeszcze nigdy, przenigdy, nie widziałam takiej radości z tortu. Urodzinowego, rzecz jasna. Uważni zapamiętali z poprzedniego posta, że urodziny Marzeny wypadały 11 stycznia, w ten czwartek. Umówiliśmy się wszyscy, że za tydzień też przychodzimy na Zupę. Ale mija piętnaście, trzydzieści minut, a naszej trójki jak nie było, tak nie ma. Tort marźnie w siatce, zakryty, żeby przypadkiem niespodzianka się nie wydała. I kiedy już zrezygnowani podchodzimy do kierowniczek (<3!) Zupy, aby oddać tort na pokrojenie bez jubilatki, słyszę krzyk Marysi: "Są!" Spóźnieni, ale lepiej późno niż wcale. Chowamy się za słupem ogłoszeniowym, wyciągamy tort, wybuchającą świeczkę (czy jakkolwiek to się nazywa!), zapałki i ruszamy do działania. "STOOOOOO LAAAAT, STOOOO LAT!!&qu

Marzenie Marzeny

Obraz
„Ja bym naprawdę chciała z tego wyjść”. Siedzimy na murku, kończąc swoje porcje zupy. Ten gorący posiłek wyróżnia niedzielę spośród innych dni. Marzena milknie zamyślona. O czym myśli? Na odpowiedź nie czekamy długo - tak jak Maciek, nasza bohaterka „wali prosto z mostu”. „Rok temu, dzień przed moimi urodzinami, zmarł mój brat. Widzę to jakby to było wczoraj.” Łamie się jej głos. „Pamiętam jak mi go pokazali, jak odsłonili…”. W takich chwilach zwyczajne uściśniecie dłoni wyraża więcej niż jakiekolwiek słowa. „Ładne urodziny miałam, nie?” . Równo rok, bo urodziny Marzeny są 11 stycznia. A więc mija rok od kiedy brat Marzeny dołączył do jej kochanego synka. „No to się pani wyżaliłam. Czasem się tak po prostu trzeba komuś wyżalić...” Ale „użalać się” nie ma co. Marzena ociera łzy. „Ja panią kocham! Wszystkie panie kocham! Chodźcie tu do mnie!” . Wiemy już, że od czasu do czasu trzeba się też, tak po prostu, do kogoś przytulić. A przyszłość? Nie ma tu miejsca na długoterminowe

Maciek, czyli początek

Obraz
Początki zawsze są cieżkie, nie ma co. Tak było i w naszym przypadku. Bo co z tego, że wymyśliłyśmy nareszcie, co chcemy zrobić i osiągnąć przez nasz projekt, skoro nie ma czego się chwycić, nie wiadomo za co się wziąć? Ale 7 stycznia, po przysłowiowym mocnym kopie w tyłek (a raczej tyłki), wreszcie ruszyłyśmy i tak oto zaraz powstanie pierwszy post, pierwsza historia. Zupa na Monciaku to cudowna akcja realizowana przez ludzi z ogromną ilością empatii i cierpliwości. Wszyscy są tam mile widziani, bezdomni i "domni". Wszyscy się zbierają, żeby porozmawiać i zjeść. Na chwilę zapominamy o problemach. I tu pojawia się nasz pierwszy bohater. Maciek . Maciek mógłby napisać całą książkę o swoich przeżyciach. Maciek mówi, że nie wstydzi się łez, bo to nieprawda, że mężczyźni nie płaczą. Do Maćka mówi się po imieniu, bo przecież nie będziemy sobie "panować". Maciek z Leszkiem i Marzeną (na których przyjdzie czas niedługo) trzymają się razem, żyją razem, głodują ra

Czym jest "Spójrz mi w oczy"?

Obraz
Pierwszy post kiedyś trzeba napisać, a jak się widzisz z kimś pierwszy raz, to warto się przedstawić. "Spójrz mi w oczy" to projekt w ramach programu Zwolnieni z Teorii współtworzony przez pięć dziewczyn, które postanowiły przełamać stereotypy i wyjawić prawdę o ludziach, którzy zostali odrzuceni przez społeczeństwo, bo w pewnym momencie życia popełnili błąd. Mowa o bezdomnych - jesteśmy tu, abyście Wy mogli "Spojrzeć im w oczy". Będziemy publikować wywiady, historie i zdjęcia ludzi, którym coś w życiu poszło nie tak i w ten sposób wylądowali na bruku. Czy to ich wina? Przekonajcie się sami. A tu adres naszego fanpage'a:   Spójrz mi w oczy - facebook Tekst: Karolina Potrzebska Logo: Krzysztof Szymkowski