"Liczy się szczerość!"
Wiosenna pogoda cieszy (zwłaszcza w niedzielę na Monciaku), a poza tym, zdecydowanie sprzyja rozmowom. Dzisiaj, gdy tylko pierwszy głód zostaje zaspokojony porcją ogórkowej, do opowiadania przystępuje pan Radek:
„Moja historia się zaczęła od tego… Jak wylądowałem na bezdomiu? Prowadziłem firmę – potężne inwestycje (instalacje elektryczne, budownictwo, takie rzeczy) - i wydymali mnie, po prostu, na 250 tysięcy. No, teraz to już jest 350, z odsetkami. Wszystko przepisałem na żonę, żeby… nie zabrali niczego i tak dalej. No i tym jednym pismem się załatwiłem. I wylądowałem nagle na bruku. Materiały, wszystko na mnie, a… No wypłacili raz jakąś transzę, ale ostatniej już nie wypłacili. Ja ludziom zapłaciłem, a pieniędzy nie dostałem. I zostałem…na ulicy. Bo nie było…za co. Nie podpisujcie rozdzielności majątkowej.”
Pan Radek już od jakiegoś czasu (czy tego chce, czy nie) należy do osób z utęsknieniem wyczekujących nadejścia wiosny. „Zimę przeżyłem na ulicy, ale myślę, że teraz będzie tylko lepiej. Jak żyję? Z reguły staram się zebrać na hostel – nie sprawdzam (różnych), jak już sprawdzony to tam trzeba. Ale codziennie trzeba trzy dychy, no i jest bardzo ciężko. A jeszcze trzeba zjeść, się napić i uspokoić umysł. I jeszcze panią okradną.”
Zapytany o plany czy chociażby jedno, największe marzenie, pan Radek odpowiada: „Położyć się na babci.”. Zdziwione dopytujemy: „Gdzie się położyć? Czemu na babci…?. Słyszymy: „Babcia leży przecież dwa metry pod ziemią…” - Naprawdę…? - „Mhm…”. W tym momencie nie wiemy, co odpowiedzieć…
Rozmowa z planów i marzeń schodzi na pasje i zainteresowania. W tej kwestii nasz rozmówca zdaje się mieć więcej do powiedzenia – na jego twarz (ku naszej radości) wraca uśmiech, który po poprzednim pytaniu tak szybko uleciał. „Uwielbiam żużel. Wczoraj był, niestety na bilet mnie stać nie było. – A jaki rodzaj muzyki pan lubi? – Disco Polo. Jak Boga kocham! Uwielbiam Zenka Martyniuka!” (Pana Radka też zastanawia, jak to się dzieje, że niby nikt nie słucha, a wszyscy znają tekst…)
Jednak życie nie zawsze jest kolorowe jak kula dyskotekowa…- „Jak pan prosi ludzi o jakieś pieniądze, jakie są z reguły reakcje? - Szczerze? No nie ma reguły – albo tak, albo siak. W zeszłym tygodniu gość szukał telefonu w Raduni, a ja mu ciuchów musiałem pilnować, nie? Czy znalazł? Gdzie tam! Chciał mi dać dwie stówy – ja mówię: „Chłopie, ty zgłupiałeś? Ja nie mam gdzie wyschnąć, e? Ja ci mogę tu…pilnować, a ty sobie tam dłub w tej rzece, nie?” [śmiech] "Miałbym zapalenia płuc jeszcze dostać? Już przeżyłem jedno, jak było minus dwadzieścia. Tak się załatwiłem, że…”
To, co potem mówi pan Radek, bardzo nas zaskakuje. „A na co się najlepiej zbiera? Na „sok z gumijagód”. Nie na jedzenie, jakby logika podpowiadała, tak? Ale podchodzi pani do faceta/babki i mówi pani: „Na alkohol zbieram”. No, i „sok z gumijagód” czy jakby to nazwał… No, i wtedy dają – liczy się szczerość!” Z tym ostatnim stwierdzeniem trudno się nie zgodzić.
Monciak nadal w pełnym słońcu. Na ławkach opalanie i rozmowy toczące się w najlepsze. My musimy pogodzić się z faktem, że na naszego rozmówcę czekają koledzy. Na odchodne pan Radek udowadnia, że ma pod dostatkiem nie tylko szczerości, ale także poczucia humoru. Mówi, że, niestety, nie może żuć gumy, bo „zęby ma, ale w plecaku” ;)
„Moja historia się zaczęła od tego… Jak wylądowałem na bezdomiu? Prowadziłem firmę – potężne inwestycje (instalacje elektryczne, budownictwo, takie rzeczy) - i wydymali mnie, po prostu, na 250 tysięcy. No, teraz to już jest 350, z odsetkami. Wszystko przepisałem na żonę, żeby… nie zabrali niczego i tak dalej. No i tym jednym pismem się załatwiłem. I wylądowałem nagle na bruku. Materiały, wszystko na mnie, a… No wypłacili raz jakąś transzę, ale ostatniej już nie wypłacili. Ja ludziom zapłaciłem, a pieniędzy nie dostałem. I zostałem…na ulicy. Bo nie było…za co. Nie podpisujcie rozdzielności majątkowej.”
Pan Radek już od jakiegoś czasu (czy tego chce, czy nie) należy do osób z utęsknieniem wyczekujących nadejścia wiosny. „Zimę przeżyłem na ulicy, ale myślę, że teraz będzie tylko lepiej. Jak żyję? Z reguły staram się zebrać na hostel – nie sprawdzam (różnych), jak już sprawdzony to tam trzeba. Ale codziennie trzeba trzy dychy, no i jest bardzo ciężko. A jeszcze trzeba zjeść, się napić i uspokoić umysł. I jeszcze panią okradną.”
Zapytany o plany czy chociażby jedno, największe marzenie, pan Radek odpowiada: „Położyć się na babci.”. Zdziwione dopytujemy: „Gdzie się położyć? Czemu na babci…?. Słyszymy: „Babcia leży przecież dwa metry pod ziemią…” - Naprawdę…? - „Mhm…”. W tym momencie nie wiemy, co odpowiedzieć…
Rozmowa z planów i marzeń schodzi na pasje i zainteresowania. W tej kwestii nasz rozmówca zdaje się mieć więcej do powiedzenia – na jego twarz (ku naszej radości) wraca uśmiech, który po poprzednim pytaniu tak szybko uleciał. „Uwielbiam żużel. Wczoraj był, niestety na bilet mnie stać nie było. – A jaki rodzaj muzyki pan lubi? – Disco Polo. Jak Boga kocham! Uwielbiam Zenka Martyniuka!” (Pana Radka też zastanawia, jak to się dzieje, że niby nikt nie słucha, a wszyscy znają tekst…)
Jednak życie nie zawsze jest kolorowe jak kula dyskotekowa…- „Jak pan prosi ludzi o jakieś pieniądze, jakie są z reguły reakcje? - Szczerze? No nie ma reguły – albo tak, albo siak. W zeszłym tygodniu gość szukał telefonu w Raduni, a ja mu ciuchów musiałem pilnować, nie? Czy znalazł? Gdzie tam! Chciał mi dać dwie stówy – ja mówię: „Chłopie, ty zgłupiałeś? Ja nie mam gdzie wyschnąć, e? Ja ci mogę tu…pilnować, a ty sobie tam dłub w tej rzece, nie?” [śmiech] "Miałbym zapalenia płuc jeszcze dostać? Już przeżyłem jedno, jak było minus dwadzieścia. Tak się załatwiłem, że…”
To, co potem mówi pan Radek, bardzo nas zaskakuje. „A na co się najlepiej zbiera? Na „sok z gumijagód”. Nie na jedzenie, jakby logika podpowiadała, tak? Ale podchodzi pani do faceta/babki i mówi pani: „Na alkohol zbieram”. No, i „sok z gumijagód” czy jakby to nazwał… No, i wtedy dają – liczy się szczerość!” Z tym ostatnim stwierdzeniem trudno się nie zgodzić.
Monciak nadal w pełnym słońcu. Na ławkach opalanie i rozmowy toczące się w najlepsze. My musimy pogodzić się z faktem, że na naszego rozmówcę czekają koledzy. Na odchodne pan Radek udowadnia, że ma pod dostatkiem nie tylko szczerości, ale także poczucia humoru. Mówi, że, niestety, nie może żuć gumy, bo „zęby ma, ale w plecaku” ;)
Jak widać, pan Radek ma dużo lepsze poczucie humoru niż nasza kochana Hania.
Zapraszamy na ig: @spojrzmiwoczy
Tekst: Hanna Renke
Zdjęcie: Katarzyna Połomska
Korekta: Karolina Potrzebska
Muszę przyjść do was końcu!
OdpowiedzUsuńKoniecznie!!1!!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń