Prosta historia Arka

Moja cierpliwość została wynagrodzona - po wielu słowach zachęty i spotkaniach spędzonych na budowaniu zaufania, Arek zdecydował się opowiedzieć nam swoją historię. Zaczął dość nietypowo, wręczając mi wycinek gazety sprzed wielu lat. 

Historia okazała się zbyt bolesna, by przeżywać ją jeszcze raz.

13 lat temu pędzący samochód wjechał w dwie kobiety stojące na przejściu dla pieszych na jednej z bardziej ruchliwych ulic Gdyni. Siedemdziesięciokilkuletnia matka Arka zginęła na miejscu, a jego siostrę w ciężkim stanie przewieziono do szpitala. Pomimo wysiłków lekarzy kobiety nie udało się wyleczyć. 

To był początek kłopotów. Arek załamał się po śmierci ukochanej mamy, zaczął pić, rozpadła mu się rodzina. Ze łzami w oczach mówi: "Chciałbym nie pić, ale po tylu latach to już nie jest takie proste"

"Powiedz mi tak szczerze Arek, masz kontakt z dziećmi? One wiedzą jak bardzo jest kochasz?" - pytam.Wystarczyło wspomnieć o dzieciakach, a na twarzy Arka zawitał szeroki uśmiech. "Tak! Ty nie myśl sobie, że ja jestem takim złym ojcem. Mam coś dla nich! Chociażbym nie miał co do garnka włożyć, wszystkie rachunki za mieszkanie opłacam. Czynsz, gaz, woda, prąd. Nie ma żadnych długów. A wiesz po co? To dla nich. Dla Kaudii i Mikołaja."

Zawsze tam, gdzie pojawia się Arek, jest także Jaś. Najlepsi przyjaciele, jeden nie odstępuje drugiego na krok. "Teraz Jaś z żoną mieszkają u mnie" mówi Arek. "Przyjaciela w kłopotach bym nie przygarnął?"


Zdjęcie robocze; wracamy do pracy!

Tekst: Hannah Calvo
Korekta i zdjęcie: Karolina Potrzebska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Recepta na życie? Uśmiech!

"Jestem synem Sat Okh"

"Liczy się szczerość!"